sobota, 20 września 2014

Wakacje... i po wakacjach :/


na plaży w Mikoszewie :)

Zabranie psa - TEGO PSA! - na nadmorskie wakacje było wspaniałym pomysłem. Wprawdzie okazało się, że woda to woda i dla czworonoga nie ma większego znaczenia, czy jest to morze, rzeka, jezioro... jednak duże fale stanowiły dla niego pewne wyzwanie. Ale dla Maxa była to prawdziwa frajda - pływanie w głębinach za patykiem, gdy woda zakrywa pyszczek, a prąd fal znosi ku brzegowi; plaża z niewyobrażalnie dużą ilością piachu, w którym można się wytarzać, a później wytrzeć o koc ;); ptaki, uciekające jak te w Warszawie, ale jakaż przyjemność je gonić :) i wycieczki brzegiem morza do ujścia Wisły, a potem w drugą stronę, w kierunku Stegny.

nad Wisłą...

... w drodze do Stegny...

... i zasłużony odpoczynek u kresu wycieczki

Ostatniego dnia mieliśmy przygodę, gdy podczas jednej z wycieczek natrafiliśmy na ulewę z gradem - nawet Max, który bardzo lubi być mokry, tym razem chował się w krzakach.


Miejsce docelowe naszego wypoczynku znalazłam za pośrednictwem internetu - szukałam oczywiście pod kątem miejsc otwartych na gości z czworonogiem. Polecam wszystkim pensjonat "Marylka", czyli u przesympatycznej i zawsze uśmiechniętej Pani Marii.
http://www.mierzeja.pl/mikoszewo/caloroczne/marylka.html
Nasz pokój miał niezależne wyjście do ogrodu, dzięki czemu Max spędzał całe dnie na powietrzu.



wakacyjne pozdrowienia od Maxa :D